Trekking w Himalajach

W kwietniu 2019 roku spędziłam cały miesiąc w Nepalu. Część wyjazdu poświęciłam na wolontariat w tutejszych placówkach. Pozostały czas przeznaczyłam na trekking w Himalajach. Ponieważ nie korzystałam z usługi sherpa wybrałam raczej delikatną trasę na Poon Hill.

treking w himalajach poon hill

Formalności i Pozwolenia

Aby wybrać się na trekking w Himalajach potrzebujecie ważnego paszportu. Po dotarciu do Kathmandu, na lotnisku, musicie wykupić wizę. Jej cena uzależniona jest od długości pobytu w Nepalu. Kolejnym ważnym dokumentem są pozwolenia na trekking. Aby je wyrobić musicie udać się do Nepal Tourism Board w Kathmandu. Warto mieć ze sobą dwa zdjęcia paszportowe, które są niezbędne do uzyskania permitów. Cena takiego dokumentu uzależniona jest od rejonu, który wybraliście na trekking. Dodatkowo musicie wykupić TIMS. Oba dokumenty są sprawdzane na trasach w specjalnych check-pointach. Ich posiadanie jest obligatoryjne.
Dla wypraw powyżej 6000 m n.p.m. pozwolenia wydaje inne biuro: Nepal Mountaineering Assocciation. W odróżnieniu od pozwoleń od Nepal Tourism Board – tutaj permity wydawane są tylko za pośrednictwem agencji turystycznych.

Poon Hill

Trekking w Himalajach zazwyczaj trwa od kilku do nawet kilkudziesięciu dni. Moja trasa liczona jest przez agencje wyprawowe na 5 dni. Ja zrobiłam ten trekking w 3 dni i uważam, że ze spokojem można taki czas założyć. Ponieważ nie ma tu przewyższeń, które wymagają aklimatyzacji na danym poziomie wysokości, nie trzeba zatrzymywać się na poszczególnych pułapach tylko iść dalej. Cała trasa liczy 45 km i jest pętlą. Najwyższy szczyt to Poon Hill 3250 m n.p.m.

Dzień pierwszy

Po nocnej jeździe autobusem z Kathmandu do Pokhary muszę dotrzeć na szlak. Trasa startuje w miejscowości Nayapul, do której można dotrzeć z Pohkary lokalnym autobusem. Jest ona oddalona o ok godzinę jazdy. Już na wstępie znajduje się punkt kontrolny, w którym należy okazać wyrobione w Kathmandu pozwolenia.
Po kilku godzinach marszu szeroką trasą docieram do miejscowości Tikhedhungga (1540m n.p.m.). Można zatrzymać się tu na nocleg, lub iść dalej do kolejnej miejscowości. Zatrzymuję się tu na przepyszne momo i ruszam dalej.

trekking w himalajach wioska tikhedhugga


Trasa wiedzie przez wiszące mosty, mijam też wodospady. Szeroki szlak ustąpił miejsca wąskim schodom kamiennym, które miejscami są bardzo śliskie. Po 2h marszu docieram do miejscowości Ulleri (2020 m n.p.m.). Tu decyduję się zostać na nocleg. W wielu schroniskach przy wykupieniu noclegu mamy w cenie wyżywienie, tak jest i w tym wypadku. Nocleg razem z wyżywieniem kosztuje kilkanaście USD.

zawieszony most trekking w himalajach

Dzień drugi

Po sycącym śniadaniu ruszam dalej stromymi podejściami. To najbardziej wymagający odcinek trasy. Schody są bardzo strome. Idąc mijam tutejsze wioski oraz tragarzy znoszących ciężary w specjalnych koszach. Ja mam na nogach buty trekingowie, oni japonki.

Po kilku godzinach docieram do Ghorepani (2870 m n.p.m.). Moim oczom ukazują się ośnieżone szczyty Annapurny. Mimo, że dość szybko udało mi się pokonać ten odcinek zostaję tu na nocleg.

ghorepani trekking w himalajach

Dzień trzeci

Wczesna pobudka przed wschodem słońca i krótka trasa na samo Poon Hill (3210 m n.p.m.). Podejście trwa ok 45 min, ponieważ jest jeszcze ciemno niezbędna okazuje się czołówka. Ze wzgórza roztacza się cudowny widok na masyw Annapurny. Spędzam tu kilka dłuższych chwil napawając się widokiem. Ośnieżone szczyty, flagi modlitewne Nepalczyków oraz wschodzące słońce to połączenie zapierające dech w piersi.

wschód słońca na poon hill


Następnie wracam do guesthouse’a na śniadanie. Około 9 ruszam w dalszą trasę. Trzeci etap odbywa się przez lasy rododendronów. Jest kwiecień, więc wszystkie obłędnie kwitną.

Mijam miejscowość Deurali (3180 m n.p.m.) oraz Tadapani (2680 m n.p.m.), w której decyduję się na momo z jaka. Jest to też miejsce, w którym można iść w dalszy trekking w Himalajach. Tutaj odchodzi szlak na ABC (Annapurna Base Camp), ja jednak nie mam tyle czasu i muszę schodzić w dół.

Idę dalej do miejscowości Ghandruk (1940 m n.p.m.). Następnie strome zejście do Birethanti (1025 m n.p.m.). Tutaj łapię autobus do Pokhary.

Trekking w Himalajach jest niesamowitym przeżyciem. Serdecznie polecam każdemu, widoki są niezapomniane i wynagradzają trud wędrówki.
O niezbędnym sprzęcie na taką wędrówkę przeczytacie tutaj.

Możesz również polubić

Dodaj komentarz