Wyspa Gorée
Wyspa Gorée leży u wybrzeży Senegalu. Ze stolicy tego afrykańskiego państwa – Dakaru – można dostać się tu promem w niecałe pół godziny. Afryka to nie tylko piękne plaże i możliwość zobaczenia na żywo dzikich zwierząt w parkach narodowych i rezerwatach. Afryka ma także niechlubną historię w którą wpisuje się wyspa Gorée. Cała wyspa wpisano w 1978 roku na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, stanowi symbol czasów handlu niewolnikami.
Wyspa Gorée dziś
Wysiadając z promu naszym oczom ukazuje się niewielka wyspa z kolorową kolonialną zabudową. Przy procie znajdują się stragany z pamiątkami i lokalnym rękodziełem. Jest też szereg knajpek z tutejszymi przysmakami. Elewacje mają odcienie żółci i pomarańczu, natomiast okiennice cudownie kontrastują odcieniami lazuru i błękitu. Wąskie uliczki zachęcają do zgubienia się w ich labiryncie. Poza urokliwą zabudową, gdzieniegdzie nadgryzioną zębem czasu, wyspa Gorée jest symbolem niechlubnych czasów kolonializmu w Afryce i związanym z nim niewolnictwem.
Historia wyspy Gorée i niewolnictwa
Wyspa ma bardzo burzliwą historię. Pierwszy raz została odkryta przez Portugalczyków. Była pod panowaniem kolejno przez Portugalczyków, Holendrów, Anglików i Francuzów. W okresie od połowy XVI w. do połowy XIX w. Gorée stanowiło centrum handlu niewolnikami w tej części Afryki. Cały proceder zapoczątkowali Portugalczycy w 1526 roku, transportując grupę niewolników do Ameryki Południowej. Później podobne działania rozpoczęli Brytyjczycy, Hiszpanie, Francuzi i Holendrzy.
Cała siatka transportów odbywała się w trzech etapach, na trzech różnych szlakach. Z Ameryk do Europy wieziono towary takie jak tytoń, bawełna, złoto. Następnie trasa przebiegała z Europy do Afryki. Wówczas statki załadowane były bronią, amunicją i dobrami luksusowymi dla żyjących w Afryce europejczyków. Ostatni transport odbywał się z Afryki do Ameryk i zawierał niemal wyłącznie niewolników.
Przez lata handel niewolnikami stał się bardzo dochodowym zajęciem. W całym przedsięwzięciu brali udział także sami mieszkańcy Afryki. Sprzedawali oni europejczykom jeńców wojennych, przedstawicieli wrogich plemion, skazańców. Zdarzały się także sytuacje, gdzie rodziny za niewielką opłatą sprzedawały swoich bliskich. Bardzo często za handel niewolnikami odpowiadały tak zwane signares czyli wpływowe kobiety mieszanego pochodzenia.
Faktem jest, że w okresie handlu niewolnikami, przez prawie trzy wieki, z Afryki wywiezionych zostało od kilku do kilkunastu milionów ludzi. Wątpliwym jest, że wyspa Gorée stanowiła gówne centrum handlu niewolnikami w tamtych czasach, jednak z pewnością stanowi symbol tych niechlybnych praktyk.
Dom Niewolników
Idąc jedną z głównych ulic trafiamy do Domu Niewolników. Jest to miejsce skrywające dramatyczną historię tysięcy afrykańczyków, którzy byli wysyłani do obu Ameryk na plantacje bawełny, tytoniu oraz do służby w domach. Wchodząc do budynku naszym oczom ukazują się schody, które wiodły do pomieszczeń właścicieli na piętrze. Zamieszkiwała tu rodzina Pepin
Cały parter stanowiły cele dla niewolników i niewolnic. Ludzie przetrzymywano tu w dramatycznych warunkach, w ciasnocie, z małymi jedynie oknami. Z powodu braku higieny, rozprzestrzeniały się tu choroby i duża część z nich niedożywała nawet załadunku na statki. Na końcu ciemnego korytarza znajdują się „drzwi zza których nie ma powrotu”. Fale Atlantyku robijają się o skały, a w powietrzu czuć ducha tych, którzy przez te otwarte drzwi przechodzili na przepełnione statki, by nigdy już nie wrócić do Afryki.
Historycy spierają się co do ilości niewolników wywożonych z tego budynku, twierdząc, że są mocno zawyżone. Większe znaczenie w handlu niewolnikami przypisują dużemu, okrągłemu budynkowi Fortu D’Estrees położonemu w okolicach portu.
Spacer po wyspie
Po wizycie w Domu Niewolników można udać się na spacer po tej niewielkiej 36 ha wyspie. Można udać się na niewielkie wzniesienie. Wzdłuż szlaku ustawione są kramy z miejscowym rękodziełem. Znajdziecie tu obrazy powstające z piasku pochodzącego z różnych regionów Afryki, afrykańskie maski, rzeźby wykonane z różnych materiałów. Kobiety sprzedają barwne chusty.
Na szczycie wzniesienia znajdują się dwa uszkodzne działa. To z nich podczas oblężenia zatopiono brytyski statek, którego wrak utrudnia promom dotarcie na wyspę. Muszą one opływać miejsce, w którym zatonął. Francuzi uciekając z wyspy uszkodzili lufy, aby nie paść ich ofiarom.
Przed powrotem do portu warto przespacerować się jeszcze po krętych uliczkach, wśród kolonialnej zabudowy. Można zatrzymać się w lokalnej knajpce na miejscowe przysmaki.
Wyspa Gorée ma trudną i bolesną historię, warto poświęcić cały dzień na to, by odwiedzić i chociaż trochę zrozumieć to miejsce.
Dodaj komentarz